MałySEO Newsletter #4: Google walczy z inflacją treści? Być może
To niesamowite, że już czwarty tydzień z newsletterem zaczynam od stwierdzenia, iż nie zostało jeszcze ogłoszone pełne wdrożenie March Core Update. Po lekturze tekstów i komentarzy z tego tygodnia mam wrażenie, że powoli kończą się nam wszystkim pomysły na to, co można jeszcze powiedzieć o wciąż trwającej aktualizacji. Nie oznacza to jednak, że z przepastnego oceanu treści na temat SEO nie udało się wyłowić licznych perełek. Tych jest pod dostatkiem, dlatego bez wahania obiecuję, że dzisiejszy odcinek MałySEO Newslettera przyniesie wam ogrom wiedzy. Zapraszam do lektury!
Spis treści:
Czy Google walczy z inflacją treści?
Co jeszcze dzieje się w świecie Google?
Olbrzymi materiał o perspektywach SGE w Polsce
Reorganizacja Samouczka SEO - prośba o feedback
|
---|
Google walczy z inflacją treści? Być może
Na kształtowanie krajobrazu treści, która pisana była przez ostatnie lata z myślą o użytkownikach wyszukiwarek, składało się kilka czynników. W przypadku wielu z nich SEO odgrywało bardzo pozytywną rolę — nasze działania prowadziły do lepszego zorganizowania dostępnej w internecie wiedzy, standaryzacja sposobów przekazywania treści uczyniła pozyskiwanie konkretnych informacji procesem znacznie szybszym, a badanie intencji wyszukiwania oraz zainteresowań odbiorczyń i odbiorców pozwalało tworzyć content lepiej dopasowany do potrzeb szerokiego audytorium.
Z roku na rok zanikały jednak zdrowe zachęty do skupiania się na jakości. Nie chodzi tu o samo działanie algorytmów Google’a, bo przecież kolejne aktualizacje skutecznie przekonywały nas do pracowania nad czynnikami EEAT. Trudno w końcu znaleźć dziś specjalistki i specjalistów SEO, których praktyki contentowe nie zakładałyby brania ich pod uwagę w stopniu co najmniej podstawowym.
Dla ogólnego krajobrazu treści nie miało to jednak tak dużego znaczenia, jak stosunkowa łatwość w pozyskaniu ruchu organicznego dla contentu wymagającego niskich nakładów czasowych i finansowych. Z Google korzysta w końcu na tyle dużo ludzi o tak szerokich potrzebach, że odpowiednie zyski dało się uzyskać samą skalą. Skoro bonus za pchanie w internet średniego contentu był wysoki (mówiąc o stosunku zysku do kosztu, a nie kwotach bezwzględnych), a wraz z postępem automatyzacji jego koszt zaczął spadać, za naturalną kolej rzeczy uznać należy inflację treści.
Wbrew szeroko rozpowszechnionym opiniom na temat spadków wywołanych przez March Core Update, z moich obserwacji wynika, że niezwykle rzadko zdarza się, aby słaby content zastępował w SERP-ach content lepszy. Mowa tu raczej o przetasowaniach między contentem odtwórczym, nieróżniącym się między sobą faktycznym nasyceniem wiedzą lub głębią podejścia do tematu.
Gdy przyglądam się konkretnym przykładom spadków, mogę oczywiście wskazać, jakie dobre praktyki związane z optymalizacją treści były w danym serwisie stosowane, a jakie szczegóły techniczne wymagałyby poprawek. Znacznie trudniej jest mi jednak stwierdzić, w jakich obszarach content znacząco wybija się na plus. Zazwyczaj jest po prostu goog enough.
Jeżeli działania stosunkowo łatwe przynosiły odpowiednie zyski, bonus za podejmowanie większych wysiłków przestał być w jakikolwiek sposób atrakcyjny. Po co bowiem inwestować czas i pieniądze w coś, co nie przynosi znacząco większych zysków, a jest znacznie trudniej skalowalne?
March Core Update nie sprawi oczywiście, że tworzenie lepszych treści stanie się nagle wyjątkowo opłacalne. Jeżeli jednak obecne tendencje utrzymają się, możemy dojść do sytuacji, w której przepisywanie internetu i prześciganie się na lepszą optymalizację niemal identycznych treści przestanie przynosić tak duże korzyści. Niekoniecznie przestanie przynosić je w ogóle, ale zysk może stać się na tyle niewielki, aby skutecznie dać odpór pompowaniu internetu contentem przepisywanym z miejsca na miejsce.
Czy faktycznie taka logika może kryć się za działaniami Google’a z ostatnich kilku tygodni? Czy dla funkcjonowania wielu aspektów wyszukiwarki mógł być to czynnik tak istotny, jak chęć wykrojenia jeszcze większych kawałków reklamowego tortu? Być może tak, być może nie. Natomiast jest to idea, która przewija się w analizach powszechnych spadków na tyle rzadko, że nie mogłem powstrzymać się od jej szerszego zaprezentowania w grafomańskiej sekcji MałySEO Newslettera.
Skończmy jednak z tanią filozofią i przejdźmy do znacznie cenniejszych konkretów!
Co jeszcze dzieje się w świecie Google?
Batalie prawne z Google toczą się również na polskim podwórku. Ceneo wytoczyło ciężkie działa w odpowiedzi na spadki wywołane August Core Update 2023, które w opinii firmy spowodowane są celowym ucinaniem zasięgów Ceneo oraz korzystaniem z monopolistycznej pozycji do faworyzowania własnej porównywarki (Google Shopping). Chociaż tytuł artykułu “Polskie Ceneo wygrywa z Google“ nie oddaje zbyt dobrze obecnego charakteru sprawy, a samo wstępne postanowienie sądu zdecydowanie nie zmienia nic w praktyce, dołączenie do sprawy UOKiK-u oraz powiązanie z wieloma toczącymi się równolegle postępowaniami Komisji Europejskiej czyni walkę lokalnego Goliata z Goliatem globalnym nieco bardziej wyrównaną.
Google wprowadził drobne poprawki do zarządzania dostępami do kont właścicieli w GSC.Co może was zaskoczyć, nie mam w tej kwestii komentarza ;)
Równie drobnej poprawki doczekała się także dokumentacja dotycząca przetwarzania przez Google grafik. Ze względu na powtarzające się pytania, uściślono fragment dotyczący widoczności grafik w kodzie strony — jak zapewne wiecie, Google przetwarza je tylko wtedy, jeśli zawarte są w atrybucie “src” tagu “img”.
Wprowadzenie metryki INP (Interaction To Next Paint) do Core Web Vitals sprawiło, że seowczynie i seowcy baczniej przyglądają się systemom zbierania zgód cookie. Google pochwaliło się owocną współpracą z systemami do zarządzania cookie, która skokowo poprawić miała wyniki osiągane przez strony korzystające z kilku CMP (Consent Management Platform): OneTrust, Complianz oraz Axeptio.
Zapowiedziane na maj zmiany w polityce dotyczącej nadużywania zaufania do domeny wywołują u większych wydawców sporo niepewności. Chociaż na rodzimym rynku nie zaobserwowałem jeszcze radykalnych ruchów, na ciekawy ruch zdecydował się anglojęzyczny Forbes. Wytyczną “noindex” objęty został tam katalog z kuponami zniżkowymi. U nas takie rzeczy trzymane są raczej na subdomenach (dobrze radzącym sobie w SERP-ach wyjątkiem jest Newsweek, a jako-tako radzą sobie jeszcze katalogi w Fakcie i Dzienniku), dlatego z olbrzymią ciekawością czekam na maj i potencjalne uderzenia lub ich brak.
Przypadek powyższej domeny jest podwójnie ciekawy. Uchodziła ona przez lata za stronę, na której jak szalone rankują się rankingi na właściwie dowolny temat, a Google nic z tą afiliacyjną farmą nie robi. Tymczasem Lily Ray poinformowała na Twitterze, że rankingi z forbes.com poleciały dość spektakularnie. Spadki te sięgają kilkudziesięciu procent: liczba fraz w top3 ze ścieżki /sites/forbes-personal-shopper/ wynosiła na początku March Core Update 46 000, a po ostatniej kwietniowej fali spadła do 30 000. Nadal jest to liczba olbrzymia, ale mniejsza o ponad 30%!
Specjalistki i specjaliści SEO zajmujący się linkbuildingiem nie mają łatwego życia, jeżeli chodzi o rozwijanie swojej wiedzy ze źródeł innych niż własna praktyka. W przypadku zewnętrznych informacji bazować muszą albo na słowach ludzi zajmujących się sprzedażą linków, albo na deklaracjach Google, często absolutnie ze sobą sprzecznych. Nie rozstrzygnę, komu ufać bardziej, ale z kronikarskiego obowiązku daję znać, że przedstawiciele Google’a po raz kolejny podkreślili spadającą wartość linków jako czynnika wpływającego na rankingi.
W polskiej branży SEO sporo słów krytyki (w mojej opinii absolutnie uzasadnionych) doczekał się nowy format reklamowy Google Ads, który umieszcza kontekstowo linki do… wyników wyszukiwania. Efekty jego wdrożenia nie wyglądały w praktyce zbyt powabnie, jednak Marie Haynes zwraca uwagę na bardzo ciekawy aspekt wykorzystania tego formatu. W jej opinii nie jest to najlepsza droga dla wydawców, ale zainteresować może drobnych blogerów czy twórców treści, którzy niekoniecznie zainteresowani są zaawansowaną monetyzacją contentu - a chcą po prostu pisać o swoim hobby i mieć przy okazji szansę na drobny zarobek.
Co nowego z Search Generative Experience?
Po pierwsze, przygotowałem najpełniejsze i najbardziej rzetelne opracowanie dotyczące SGE (Search Generative Experience), jakie zostało opublikowane do tej pory w Polsce. Artykuł powinien uspokoić osoby, które z paniką w oczach patrzą na perspektywę pełnego wdrożenia generatywnej AI do wyników wyszukiwania — nie jest ona ani tak bliska, ani tak przerażająca biznesowo, jak mogłaby się wydawać na pierwszy rzut oka. Olbrzymi nakład pracy na to opracowanie sprawił, że ucierpiała na tym długość niniejszego odcinka newslettera, ale zdecydowanie było warto :D
Jakiś czas temu podrzucałem informację o pojawianiu się w USA wyników z SGE również dla niezalogowanych użytkowników, a tymczasem Brodie Clark poinformował o zwiększeniu zasięgu takich testów na obszar wszystkich krajów mających dostęp do eksperymentów w Search Labs. Dotyczą one wyłącznie podsumowań włączanych do Knowledge Panelu, a wpis na jego blogu pokazuje dokładniej, jak to wygląda i jakie ma znaczenie.
Nie jest to jednak jedyny powód, dla którego moje opracowanie dotyczące SGE doczeka się w tym tygodniu pierwszej dużej aktualizacji. Szymon Słowik podrzucił także link do cennego badania, w którym Bartosz Góralewicz przygląda się wpływowi SGE na e-commerce również z perspektywy jakościowej.
Bardzo ciekawym materiałem jest także zbiór obserwacji dotyczących drobniejszych zmian w działaniu SGE na przestrzeni marca, który został opublikowany na blogu firmy BrightEdge. Bardzo fajnie pokazuje on, jakie aspekty wdrażania SGE do SERP-ów testuje Google i jakie wnioski można z tego ostrożnie wyciągać.
Samouczek Python SEO — reorganizacja
Dostałem od was kilka sygnałów, że formuła Samouczka Python SEO może być nieco przytłaczająca. Obawiając się jednak, że znacznie łatwiej uzyskać feedback od osób niezadowolonych, przed wprowadzeniem drastycznych zmian do formuły chciałbym poprosić osoby zainteresowane o informację zwrotną.
Jeżeli jesteście zainteresowane lub zainteresowani rozpoczęciem czy kontynuowaniem swojej przygody z wykorzystywaniem Pythona do działań SEO, dajcie znać w wiadomości zwrotnej, jakie macie dotychczas odczucia z obcowania z Samouczkiem. Mam kilka pomysłów na reorganizację formuły, ale decyzje dotyczące ich wykorzystania wolałbym podjąć na bazie znacznie obszerniejszego feedbacku :)
Dziś było krócej niż zwykle, ale mam nadzieję, że równie inspirująco i wartościowo. Jak wspominałem, większość energii włożyłem w ubiegłym tygodniu w przygotowanie opracowania dotyczącego perspektyw SGE w Polsce. Ufam, że podzielacie moje zdanie, że zdecydowanie było warto.
Dzięki za lekturę i do przeczytania za tydzień!